ale mistrz w grze, którą toczy.<br>Magwer na krótką chwilę zapomniał o bólu.<br><tit>22. Bitwa</><br>Świt zbliżał się powoli, lecz kiedy nadszedł, w obu obozach nikt już nie spał. Armie stały naprzeciw siebie na równinie, która jeszcze nie miała nazwy. Nikt nie wątpił, że wkrótce ludzie dadzą temu miejscu imię. Pochwalne i błogosławiące, wspominające zwycięstwo i odwagę. Lub trwożne i straszne, niosące wieść o krwi, śmierci i klęsce. Łąki ciągnęły się po horyzont, ziemia pod stopami wojowników była twarda i zgruźlona, wystudzona przez nocne chłody. Komu dziś będziesz służyć, Rodzicielko? Czyje ramię wesprzesz w walce, czyim pięściom dasz siłę? Nie twoim