Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Rzeczpospolita
Nr: 09.04
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 2004
równowagę i poleciałem wraz ze sprzętem na ziemię. Poczułem ból w żebrach, nogach. Nie mogłem złapać powietrza. Nie wiedziałem, co się stało. Dopuszczałem wszystkie możliwości. Podobno coś mówiłem, miałem otwarte oczy.
Nic jednak nie pamiętam. Trwało to dwie minuty. Wzięli mnie za ręce, nogi i jako rannego zanieśli do karetki.
Podbiegła do mnie pani lekarz. A tam, wokół nas, było piekło. Obejrzała mnie, zobaczyła, że nie mam ran postrzałowych. Wszystkie, które odniosłem, były wynikiem upadku. Prawdopodobnie stratowali mnie ludzie uciekający spod ognia. Chyba mam pęknięte żebro. Dochodziłem do siebie kilka chwil i zaraz, z powrotem, pobiegłem pod szkołę. W tym czasie
równowagę i poleciałem wraz ze sprzętem na ziemię. Poczułem ból w żebrach, nogach. Nie mogłem złapać powietrza. Nie wiedziałem, co się stało. Dopuszczałem wszystkie możliwości. Podobno coś mówiłem, miałem otwarte oczy.<br>Nic jednak nie pamiętam. Trwało to dwie minuty. Wzięli mnie za ręce, nogi i jako rannego zanieśli do karetki.<br>Podbiegła do mnie pani lekarz. A tam, wokół nas, było piekło. Obejrzała mnie, zobaczyła, że nie mam ran postrzałowych. Wszystkie, które odniosłem, były wynikiem upadku. Prawdopodobnie stratowali mnie ludzie uciekający spod ognia. Chyba mam pęknięte żebro. Dochodziłem do siebie kilka chwil i zaraz, z powrotem, pobiegłem pod szkołę. W tym czasie
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego