nawet głowy; spali mocno, a obudzić ich mogły tylko wrzaski pełniącego służbę podczaszego. W jego komnacie, znacznie mniejszej niż pierwsza, stała tylko ława i dwa twarde stołki. Podczaszy trzymał w ręku dzbanek piwa. Gdy zobaczył wchodzącego Dorona, poderwał się ze stołka, gwałtownie odstawił naczynie.<br>- Co tu robisz?<br>Doron pokazał znak. Podczaszy spojrzał na buławę, potem na twarz Liścia. Jego ręce drżały.<br>- Zaprowadź mnie do jego dostojności - powiedział Doron.<br>Podczaszy drgnął. Widać było, że myśli, że przypomina sobie twarz i głos, że zaraz, być może, odkryje prawdę.<br>- Prowadź! - powtórzył Doron.<br>Podczaszy bezwolnie ruszył ku drzwiom. Zrobił krok, dwa, nagle odwrócił się ku