był - mruknął Kayleigh. - Zmitrężyliśmy. Nie trzeba było popasać, trzeba było wpaść tu choćby nocą... <br> - Głupiś - wyszczerzyła ząbki Iskra. - Jeśli chcemy, by o tym bardowie pieśni śpiewali, to nie można tego zrobić nocą i po ciemku. Muszą ludzie widzieć! Ranek jest najlepszy, bo wszyscy jeszcze trzeźwi, prawda, Giselher?<br> Giselher nie odpowiedział. Podniósł kamień, zamachnął się i łomotnął nim w drzwi oberży. <br> - Wyłaź, Bonhart!<br> - Wyłaź, Bonhart! - podjęły chórem Szczury. - Wyłaź, Bonhart!<br> Z wnętrza dobiegły kroki. Powolne i ciężkie. Mistle poczuła dreszcz, biegnący po karku i ramionach.<br> Bonhart stanął w drzwiach. <br> Szczury odruchowo cofnęły się o krok, obcasy wysokich butów wparły się w ziemię