matki. Reidernowie tym razem w obiadowej godzinie zeszli do jadalni we trójkę. Synuś wylewnie powitał rodzinę Surmów i Martę. Chwalił się, że w sąsiednim powiecie zarządza państwowym majątkiem. Przypuszczalnie ziemia nie będzie tam parcelowana, bo areał spory, no i bez przemysłu. Ani krochmalni, ani gorzelni, nie mówiąc już o cukrowni. Póki co, siedzi tam, planuje jednak jechać na ziemie zachodnie, aby się rozejrzeć.<br> - Bo teraz to już nasze, wiedzą państwo. Podobno "Kanada", tylko dobrze głową ruszyć. - Zobaczy się, może weźmie tam właśnie zarząd majątku, jest w czym wybierać i można pokazać, co człowiek wart. Kiedy zdecyduje, sprowadzi rodziców. Może i dla ojca