gdzieś poza sobą, jak cudze wyznanie, z którym nie wiadomo, co zrobić; uporczywie wpatrywała się w lustro, pamiętając to tylko: "język blisko przy wargach, no i szczęk nie zaciskać". Nagle ujrzała twarz... Drgnęła. Czyjeż były te oczy, takie zapamiętałe w żalu? czyj był obłudny uśmiech przebaczenia i nozdrza dyszące zemstą? <page nr=154> <br>Policzki Marty ścierpły - twarz w lustrze pobladła. Marta zrozumiała: żak, gniew, obłudne przebaczenie - to były jej własne uczucia: twarz w lustrze była jej twarzą; pieśń Schumanna stała się dziś jej pieśnią. <br>- <gap> - Spojrzała wzrokiem, który mógł otruć życie. <br>- <gap> - melodia wezbrała, przesiliła się, poniosła w górę. <br>- <gap> ... <br>Wysokie la, nieosiągalne dla Róży, rozbłysło dwukrotnie