po kądzieli) kanclerza Joachima, czyli graf Apolinary z żoną i trojgiem, nie licząc Serioży, dorosłych dzieci: dwiema córkami, znaną mi już Mariuszką i Katią i synem, Miszą, najmniej dorosłym (bo tylko o 4 lata starszym od brata) z dorosłego rodzeństwa. Zasiedliśmy do stołu wśród zdawkowych uśmiechów i pytań o podróż. Ponieważ usłyszałem, jak moi gospodarze przeplatają między sobą rosyjski - francuskim, przyznałem się do niejakiej znajomości tego drugiego języka, co na twarze moich gospodarzy sprowadziło wyraz ulgi. Więc można było nawiązać ze mną słowny kontakt przy pomocy jakiegoś "normalnego", europejskiego języka, nie męcząc się tak bezustannie tą piekielną polszczyzną. Mimo to, konwersacja