Typ tekstu: Prasa
Tytuł: CKM
Nr: 5
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 2000
Przed wejściem do miasta spotykamy się jeszcze z szefem miejscowej straży wybrzeża. Korpulentny facet wygląda tak, jakby ktoś przed chwilą przejechał pikapem jego żonę: spocony, zdenerwowany, roztrzęsiony.
- Widzicie tych ludzi? - wodzi palcem dookoła. - Oni zajmują się piractwem od zawsze. Myślicie, że co ja mogę? Nic nie mogę! Robią, co chcą. Porywają dla okupu, grabią, mordują, Czasami udaje nam się złapać jednego albo dwóch. I co z tego? Są ich tysiące. I każdy z nich uzbrojony po zęby.
- Dużo ludzi tracicie w akcji?
- Pewnie, że dużo. Najgorsze jest to, że ten rejon jest poza kontrolą wojska i policji. Rządzą nim milicje sprzymierzone
Przed wejściem do miasta spotykamy się jeszcze z szefem miejscowej straży wybrzeża. Korpulentny facet wygląda tak, jakby ktoś przed chwilą przejechał pikapem jego żonę: spocony, zdenerwowany, roztrzęsiony.<br>- Widzicie tych ludzi? - wodzi palcem dookoła. - Oni zajmują się piractwem od zawsze. Myślicie, że co ja mogę? Nic nie mogę! Robią, co chcą. Porywają dla okupu, grabią, mordują, Czasami udaje nam się złapać jednego albo dwóch. I co z tego? Są ich tysiące. I każdy z nich uzbrojony po zęby.<br>- Dużo ludzi tracicie w akcji?<br>- Pewnie, że dużo. Najgorsze jest to, że ten rejon jest poza kontrolą wojska i policji. Rządzą nim milicje sprzymierzone
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego