Typ tekstu: Książka
Autor: Grochowiak Stanisław
Tytuł: Wiersze
Rok wydania: 1995
Lata powstania: 1958-1975
malin,
Pazurki ptaków uświerkniętych we śnie...
Wargi kobiecej żelazisty smak,
I jeden krok - i roku brak.


STYCZEŃ

Jeszcze grudniem się słoci, lecz w styczniowe Idy
Wrósła śniegu zaplata w kostne światowidy.
Jeden patrzy drugiemu na tors bez oblicza,
Północy szuka wschodni. Wschód Zachód oblicza.
Wszakże tylko bieguny zna równina śniegów,
Poskromiła podróże w narkotycznym śnie głów.

Nowe drogi sznuruje mistrz niedbały - basior.
Żagiew ognia u pyska zapalił mu Hasior.
Ten się jeden co urwał z lodowatej smyczy,
Śmigłym smykiem skomlenia po pustkowiach smyczy
Czasem oko wytęży, z ironią przystanie,
Jako sanie się trudzą: tutaj nie - i tam nie.

Dymy z chałup
malin,<br>Pazurki ptaków uświerkniętych we śnie...<br>Wargi kobiecej żelazisty smak,<br>I jeden krok - i roku brak.&lt;/&gt;<br><br><br>&lt;div type="poem" sex="m"&gt;&lt;tit&gt;STYCZEŃ&lt;/&gt;<br><br>Jeszcze grudniem się &lt;orig&gt;słoci&lt;/&gt;, lecz w styczniowe Idy<br>Wrósła śniegu zaplata w kostne światowidy.<br>Jeden patrzy drugiemu na tors bez oblicza,<br>Północy szuka wschodni. Wschód Zachód oblicza.<br>Wszakże tylko bieguny zna równina śniegów,<br>Poskromiła podróże w narkotycznym śnie głów.<br><br>Nowe drogi sznuruje mistrz niedbały - basior.<br>Żagiew ognia u pyska zapalił mu Hasior.<br>Ten się jeden co urwał z lodowatej smyczy,<br>Śmigłym smykiem skomlenia po pustkowiach smyczy<br>Czasem oko wytęży, z ironią przystanie,<br>Jako sanie się trudzą: tutaj nie - i tam nie.<br><br>Dymy z chałup
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego