zarobku, nawet jeśli zarobić się ma na rozbitym łbie swojaka. Ruszajcie precz, ludzie. Jeżeli odejdziecie bezzwłocznie, obiecuję, że nie będę was gonił. <br>- Nie chcecie płacić, niech nas wyższa władza rozsądzi.<br> Krasnolud zgrzytnął zębami i już sięgał po broń, gdy Geralt chwycił go za łokieć.<br>- Spokojnie. Tak chcesz rozwikłać ten problem? Pozabijać ich?<br> - Po co zaraz pozabijać? Wystarczy porządnie okaleczyć.<br>- Dość tego, do diabła - syknął wiedźmin, po czym obrócił się do wieśniaka. - Kto sprawuje tu ową wyższą władzę, o której wspomnieliście?<br>- Starosta nasz obozowy, Hector Laabs, sołtys ze spalonej Brezy. <br>- Prowadźcie tedy do niego. Dogadamy się jakoś.<br>- On zajęty tera - oznajmił wieśniak