Typ tekstu: Książka
Autor: Bojarska Teresa
Tytuł: Świtanie, przemijanie
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1980
przez chorego wiatyku. Zdążył na szczęście udzielić go umierającemu gospodarzowi. Wychodził już z chałupy, wsiadał na brykę, nie spodziewał się... Rodzina chorego odprowadzała go do powózki. Zwyczajnie, jak to na wsi, żegnano kapłana. Obok domu ludzie, chyba przyjaciele i krewni. Nie zwracał uwagi, nie pamięta poszczególnych osób ani tego właśnie.
- Precz z klechą!
I cios. Nie ma pojęcia - pałka, stylisko szpadla? Zabolało. Chyba trafił w ramię. A potem było na pewno ostrze łopaty. Sutanna pękła, krew. Nie powinien, jest kapłanem, ale ma też swój temperament, no, poniosło człowieka. Nawet i święty Piotr chwycił za miecz. Ksiądz Balcerzak miecza nie posiadał. Zamachnął
przez chorego wiatyku. Zdążył na szczęście udzielić go umierającemu gospodarzowi. Wychodził już z chałupy, wsiadał na brykę, nie spodziewał się... Rodzina chorego odprowadzała go do powózki. Zwyczajnie, jak to na wsi, żegnano kapłana. Obok domu ludzie, chyba przyjaciele i krewni. Nie zwracał uwagi, nie pamięta poszczególnych osób ani tego właśnie.<br>- Precz z klechą!<br>I cios. Nie ma pojęcia - pałka, stylisko szpadla? Zabolało. Chyba trafił w ramię. A potem było na pewno ostrze łopaty. Sutanna pękła, krew. Nie powinien, jest kapłanem, ale ma też swój temperament, no, poniosło człowieka. Nawet i święty Piotr chwycił za miecz. Ksiądz Balcerzak miecza nie posiadał. Zamachnął
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego