głową! Czuję zimne ostrze na czole. Krew zalewa mi oczy. Nie! Nie! <br>Zrobię to sama. Nie będę czekać końca. <br>Zamykam szczelnie drzwi i okna. Otwieram gaz, to najprostsze. Wkładam czerwoną sukienkę, którą Grześ tak lubi... Bzdura! Żadnych inscenizacji. Umrę w tym, co będę miała na sobie, kiedy przyjdzie ten moment. "Proszę nikogo nie winić..." "Grzesiu ukochany..." - nie, tego ciężaru mu nie zostawię. On musi żyć. Swoim życiem. Beze mnie. <br>Potem luminal, żeby zasnąć, żeby nie mieć pokusy otwarcia okna. Zasnąć, sen - brat śmierci, nie obudzić się nigdy. <br>Znajdą mnie siną, nabrzmiałą, spuchniętą - kiedy? Gdy poczują gaz na klatce schodowej. Wyważą drzwi