ramienia, w zachwycie słucham jeszcze czwartej, a potem... huk wystrzału, chwila zwątpienia, gdy ptak zrywa się do lotu, daleki bieg przewodnika, jego okrzyk radości, a na koniec moja radość szalona, trwająca w opowieściach do późnego wieczora i powracająca z niesłabnącą siłą do dziś.<br> W czwartek Zbyszek nareszcie słyszy pełną pieśń. Przeżywa wspaniałe emocje podchodzenia grającego głuszca. Z odległości około 30 metrów Giena zauważa ptaka. Cóż z tego, kiedy Zbyszek go nie widzi. Nie pomaga pokazywanie mu palcem, czy kierowanie jego głowy w kierunku ptaka, nie pomaga fakt, że jest coraz jaśniej, nie pomaga lornetka. Giena jest coraz bardziej nerwowy, gestykuluje i