Typ tekstu: Książka
Autor: Kruczkowski Leon
Tytuł: Kordian i cham
Rok wydania: 1979
Rok powstania: 1932
Okazało się, że Feluś-amfitrion najsłabszą miał głowę czy też może po wyczerpujących trudach ostatnich dni szczególnie osłabioną. Dość że w godzinę niespełna, gdy tamci w ferwor wchodzili największy - on zaniemówił nagle i znieruchomiał. Plecami wsparł się o ścianę, nogi szeroko pod stołem rozstawił i ręce wzdłuż tułowia bezwładnie opuścił - - Przymglonymi oczyma wpatrywał się jak urzeczony w kopersztychy niewiadomych mistrzów wiszące naprzeciw, na ścianie... Uśmiechał się przy tym tkliwie i pogodnie, nieco sennie Być może, zamiast owych sztychów niewyraźnych Widział właśnie przed sobą wzrokiem igrającej wyobraźni rozwinięty jak chorągiew papier z poważnym nadrukiem: "Rozkaz dzienny do Wojska Polskiego" Być może, rozmarzonymi
Okazało się, że Feluś-amfitrion najsłabszą miał głowę czy też może po wyczerpujących trudach ostatnich dni szczególnie osłabioną. Dość że w godzinę niespełna, gdy tamci w ferwor wchodzili największy - on zaniemówił nagle i znieruchomiał. Plecami wsparł się o ścianę, nogi szeroko pod stołem rozstawił i ręce wzdłuż tułowia bezwładnie opuścił - - Przymglonymi oczyma wpatrywał się jak urzeczony w kopersztychy niewiadomych mistrzów wiszące naprzeciw, na ścianie... Uśmiechał się przy tym tkliwie i pogodnie, nieco sennie Być może, zamiast owych sztychów niewyraźnych Widział właśnie przed sobą wzrokiem igrającej wyobraźni rozwinięty jak chorągiew papier z poważnym nadrukiem: "Rozkaz dzienny do Wojska Polskiego" <page nr=119> Być może, rozmarzonymi
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego