ją z talii.<br>- Glat! Kto nie żyje?<br>I już tak do końca. Roman z bezprzykładną lekkomyślnością popełniał błędy, Funiu co chwila podrywał się na foteliku i krzyczał: "nie tę!", krostowaci partnerzy poruszali się niespokojnie. W pewnej chwili, gdy w puli było już sześćdziesiąt złotych, Roman poczuł pod stołem podejrzane ruchy.<br>- Psiakrew! Tylko bez znaków, bo jak dam w pysk! Ja widzę, ja widzę, same jokery macie, ja ani jednego. Psiakrew! Glat! Kto nie żyje? Pokaż pan karty, bo pan coś. niewyraźnie. Dwadzieścia cztery? To pan wyleciał. Wpisuje się pan? No, ostatni raz.<br>Teraz już wokoło graczy zebrało się kilkunastu mężczyzn, po