Typ tekstu: Książka
Autor: Dukaj Jacek
Tytuł: Czarne oceany
Rok: 2004
zaprzeczyć; bardzo niskiego.
- Niemożliwe. - Pokręcił głową. - Kto wybiera własną śmierć?
- Sam wskazywałeś na siłę jego motywacji.
- No tak. Ale co to by musiał być za cel? Co takiego musiałby ujrzeć Bronstein w futurpamięci, żeby jako warunek wstępny realizacji wybranej przyszłości poświęcić własne życie?
- No?
Hunt zapatrzył się ślepo w Mgłę.
- Ratunek dla kraju. Co najmniej.
- Też tak sądzę. - Ujęła Nicholasa za dłoń (lewą), uścisnęła. - Wcale nie sugerował się twoją wpadką z emerytami, nie liczył na przypadkowe odruchy. On wiedział.
Hunt znowu się zaśmiał, jeszcze bardziej ponuro.
- Wolne żarty! Modlitwa? Jak mówisz, sam dysponował nią na długo przede mną. I co zrobił
zaprzeczyć; bardzo niskiego. <br>- Niemożliwe. - Pokręcił głową. - Kto wybiera własną śmierć? <br>- Sam wskazywałeś na siłę jego motywacji. <br>- No tak. Ale co to by musiał być za cel? Co takiego musiałby ujrzeć Bronstein w &lt;orig&gt;futurpamięci&lt;/&gt;, żeby jako warunek wstępny realizacji wybranej przyszłości poświęcić własne życie? <br>- No? <br>Hunt zapatrzył się ślepo w Mgłę. <br>- Ratunek dla kraju. Co najmniej. <br>- Też tak sądzę. - Ujęła Nicholasa za dłoń (lewą), uścisnęła. - Wcale nie sugerował się twoją wpadką z emerytami, nie liczył na przypadkowe odruchy. On wiedział.<br>Hunt znowu się zaśmiał, jeszcze bardziej ponuro. <br>- Wolne żarty! Modlitwa? Jak mówisz, sam dysponował nią na długo przede mną. I co zrobił
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego