i plac, po drugiej urwisko i rzeka.<br>Woda.<br>Zdjął sakwę, zrzucił hełm, nie miał już czasu na ściągnięcie kurtki. Zobaczył jeszcze, jak tamci rozciągają sieć, po czym skoczył.<br>Leciał.<br>Powietrze warczało w uszach, cały świat koziołkował, jakaś dziwna słabość ogarnęła ciało. Leciał, zawieszony w pustej przestrzeni, bez zbawczego oparcia Ziemi Rodzicielki, bez jej siły żywotnej przenikającej całe ciało. W krótkiej chwili tego lotu poczuł moc Powietrza - obcą, może nie wrogą, lecz odmienną, niepojętą... Siłę wielką, choć uśpioną.<br>A potem uderzenie i chłód wody. I znów to dziwne oszołomienie, choć tym razem w pełni je rozumiał, bo przecież nie raz kąpał się