poza Michałowskim? Trzeba było zrobić ostry wybór, wystawić obrazy<br>znaczące i nie dopychać ścian Stachiewiczami, Żmurkami, Czachórskimi -<br>tą całą tandetą, którą od dzieciństwa każdy Polak znał nawet z kartek<br>pocztowych.<br> Może jednak to całe zamącenie pochodzi od nazwy wystawy, przede<br>wszystkim od słowa "romantyczność", i to zamącenie było może<br>zamierzone?</><br><div><tit>Romantyczność</><br><br> Słusznie napisał jeden z krytyków francuskich, że ten termin jest un<br>fourre-tout dla najbardziej rozczochranego liryzmu i wątpliwego<br>literackiego malarstwa. Brzozowski pisał z irytacją o terminach bez<br>wyraźnych konturów, tak przy tym nadużytych, że znaczyć mogą wszystko.<br>A pisze on o romantyzmie właśnie, że należałoby szukać nowych<br>klasyfikacji, żeby