Typ tekstu: Książka
Autor: Zubiński Tadeusz
Tytuł: Odlot dzikich gęsi
Rok: 2001
może się coś stało, zachorowało któreś, no to jestem. - Konstanty był w najlepszym nastroju, jak na pokaz, ale wewnątrz, w duszy, tlił się stary, niezmienny żal. O Różę, staroświecka zazdrość, nie mógł patrzeć na nią jak na każdą inną kobietę. Napili się herbaty. Jassmont zapalił, czuł się przymuszony, połóweczkę papierosa. Róża, założywszy nogę na nogę, łydką, kolanem w pończosze barwy kawy zbożowej z mlekiem, elektryzowała spojrzenia obu. Przymrużyła czarne oczy, które tak łatwo potrafią być brązowe.

Konstanty też założył nogę na nogę, miał się czym pochwalić. Demonstrował ciemnozłotą, wybłyszczoną od pielęgnacji cholewkę wysokiego buta. Ostatni nabytek i na lata. Baranicę efektownie
może się coś stało, zachorowało któreś, no to jestem. - Konstanty był w najlepszym nastroju, jak na pokaz, ale wewnątrz, w duszy, tlił się stary, niezmienny żal. O Różę, staroświecka zazdrość, nie mógł patrzeć na nią jak na każdą inną kobietę. Napili się herbaty. Jassmont zapalił, czuł się przymuszony, połóweczkę papierosa. Róża, założywszy nogę na nogę, łydką, kolanem w pończosze barwy kawy zbożowej z mlekiem, elektryzowała spojrzenia obu. Przymrużyła czarne oczy, które tak łatwo potrafią być brązowe. <br><br>Konstanty też założył nogę na nogę, miał się czym pochwalić. Demonstrował ciemnozłotą, wybłyszczoną od pielęgnacji cholewkę wysokiego buta. Ostatni nabytek i na lata. Baranicę efektownie
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego