Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Rzeczpospolita
Nr: 09.04
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 2004
10 poszłam do szkoły. Mój syn przeszedł do piątej klasy. Dwie minuty później na podwórzu, jak spod ziemi, wyrośli napastnicy. Było ich ok. 20. Z nimi były dwie kobiety. Zagnali nas w kąt, a potem przez okna i korytarzem zapędzili do sali gimnastycznej. Od razu zabili 12 albo 20 mężczyzn. Rozstrzeliwali po kolei. Kiedy pod szkołą pojawił się czołg i raz wystrzelił, zabijając ich człowieka, postawili kilku naszych w oknie i zabili. Mówili, że rozstrzelają 10, ale zabili czterech. Ale nie przy nas.
W sali gimnastycznej siedziało nas co najmniej tysiąc osób. Na każdą mamę przypadało po dwoje, troje dzieci. Siedzieliśmy
10 poszłam do szkoły. Mój syn przeszedł do piątej klasy. Dwie minuty później na podwórzu, jak spod ziemi, wyrośli napastnicy. Było ich ok. 20. Z nimi były dwie kobiety. Zagnali nas w kąt, a potem przez okna i korytarzem zapędzili do sali gimnastycznej. Od razu zabili 12 albo 20 mężczyzn. Rozstrzeliwali po kolei. Kiedy pod szkołą pojawił się czołg i raz wystrzelił, zabijając ich człowieka, postawili kilku naszych w oknie i zabili. Mówili, że rozstrzelają 10, ale zabili czterech. Ale nie przy nas.<br>W sali gimnastycznej siedziało nas co najmniej tysiąc osób. Na każdą mamę przypadało po dwoje, troje dzieci. Siedzieliśmy
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego