Typ tekstu: Książka
Autor: Zubiński Tadeusz
Tytuł: Odlot dzikich gęsi
Rok: 2001
stawia na właściwego konia - rzekł na pożegnanie.

- Może, może, ja... wątpliwości, a niech je, liczę na to... - tłumaczył się Szyc. Wzruszył ramionami: - Zamierzam przedrzeć się przez front, jeszcze przed świętami.
- Wariactwo, szaleńcze ryzyko, niech pan nawet o tym nie myśli, i po co mi pan to mówi?
Szyc się skrzywił. - Rzeczywiście, po co? Sam nie wiem, no to już koniec albo dopiero początek - prawie wyjąkał. Znikł za przejeżdżającą furmanką, przy której dostojnie kroczyła ładna, czarno-biała krowa. Kupił woreczek kaszy, taniej, niż się spodziewał, okupacyjne szczęście, kawałek podsuszonego boczku i biały, jakże wonny ser w lnianej ściereczce. Pieniądze dała mu rano
stawia na właściwego konia - rzekł na pożegnanie. <br><br>- Może, może, ja... wątpliwości, a niech je, liczę na to... - tłumaczył się Szyc. Wzruszył ramionami: - Zamierzam przedrzeć się przez front, jeszcze przed świętami.<br>- Wariactwo, szaleńcze ryzyko, niech pan nawet o tym nie myśli, i po co mi pan to mówi?<br>Szyc się skrzywił. - Rzeczywiście, po co? Sam nie wiem, no to już koniec albo dopiero początek - prawie wyjąkał. Znikł za przejeżdżającą furmanką, przy której dostojnie kroczyła ładna, czarno-biała krowa. Kupił woreczek kaszy, taniej, niż się spodziewał, okupacyjne szczęście, kawałek podsuszonego boczku i biały, jakże wonny ser w lnianej ściereczce. Pieniądze dała mu rano
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego