chaty daje schronienie przed piekłem Sahary Timbuktu. Nazwa magiczna. Jak Atlantyda. Koniec świata. Właściwie można zrozumieć tych ochotników z organizacji humanitarnych, którzy skierowani do Mali rzucają się na mapę i ze zdziwieniem odkrywają, że Tomboctou (z francuska) rzeczywiście istnieje. Setki kilometrów od najbliższego asfaltu, za wielką rzeką Niger, na granicy Sahary, ale jednak istnieje. Potem, kiedy się już do miasteczka dotrze, człowiek stwierdza, że najwięcej warte było właśnie samo długie i męczące docieranie. I stempel w paszporcie, bo w Mali policja lubuje się we wbijaniu wielgachnych pieczątek do dokumentów podróży: widziany w komisariacie policji w Timbuktu dnia..., jechał z..., podąża do