Typ tekstu: Książka
Autor: Breza Tadeusz
Tytuł: Urząd
Rok wydania: 1984
Rok powstania: 1960
biskup to znaczy mój ordynariusz.
Mówiąc to zwrócił się do mnie profilem: Wtenczas znowu wydało mi się, że ja jednak skądś znam ten profil.
- Ordynariusz? - zapytałem. - To znaczy, że ksiądz nie jest z Rzymu?
- Nie - odrzekł. - Jestem w Rzymie tylko czasowo. - Na studiach?
- O, nie. Studia już skończyłem. Mieszkam w San Sisto, niedaleko Orsino. Mam tam probostwo.
- Ale widzę, że tu, w Bibliotece, ksiądz nad czymś pracuje. Zasępił się.
- Można to i tak nazwać. Czytam sobie tutaj różne różności. W San Sisto nigdy nie znajduje się czasu na czytanie. A tymczasem trzeba czytać, dużo czytać, w przeciwnym razie brak czasem słów
biskup to znaczy mój ordynariusz.<br>Mówiąc to zwrócił się do mnie profilem: Wtenczas znowu wydało mi się, że ja jednak skądś znam ten profil.<br>- Ordynariusz? - zapytałem. - To znaczy, że ksiądz nie jest z Rzymu?<br>- Nie - odrzekł. - Jestem w Rzymie tylko czasowo. &lt;page nr=91&gt; - Na studiach?<br>- O, nie. Studia już skończyłem. Mieszkam w San Sisto, niedaleko Orsino. Mam tam probostwo.<br>- Ale widzę, że tu, w Bibliotece, ksiądz nad czymś pracuje. Zasępił się.<br>- Można to i tak nazwać. Czytam sobie tutaj różne różności. W San Sisto nigdy nie znajduje się czasu na czytanie. A tymczasem trzeba czytać, dużo czytać, w przeciwnym razie brak czasem słów
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego