końcu parku miejsce na szklarnie i zaczęto przygotowywać grunt. Jednym słowem, instytut powoli zaczynał przypominać coś, co mogło nosić tę nazwę.<br>Uczestniczyłem prawie we wszystkich naradach sztabu. Po pewnym czasie zaczął on żyć własnym życiem. Miał swój sekretariat, fundusz reprezentacyjny, zebrania odbywały się regularnie, zawsze były jakieś ciasteczka i kawusia. Sekretarka sztabu miała naprawdę wiele zdolności organizacyjnych. Przyjął się zwyczaj, że po zebraniach, nieoficjalnie, szły w ruch piersiówki, co bardzo przyczyniło się do większego zbratania wszystkich zainteresowanych tym wielkim przedsięwzięciem. <br>Jedno zebranie było szczególnie interesujące i, jak się okazało, ważkie w konsekwencje. Kiedy dyskutowano sprawę szklarni, skierowano pytanie wprost do mnie