Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Tygodnik Podhalański
Nr: 45
Miejsce wydania: Zakopane
Rok: 1999
wkładką, zamknijcie oczy i...
Lubię dreszcz ryzyka. Zsiadłem z konia, i brzęcząc ostrogami zbliżyłem się do progu tej nędznej budy, dla której i tak nie było żadnej alternatywy w promieniu kilkudziesięciu mil. Zresztą, kto by tu, na zdradliwym Llano Estacado, chciał robić jakikolwiek interes - chyba tylko taki desperado, jak ja. Sfatygowane sombrrero (parę kulek z Colta 44 już o niego zahaczyło) dobrze zasłaniało mą twarz, na widok której wszystkie areszty szeryfów od Rio Bravo po Rio Pecos chętnie otwarłyby swe podwoje. Nie przejmowałem się tym i dobywszy spod poncha bukłak tequili, pociągnąłem słuszny łyk, a poprawiwszy go drugim, wszedłem do środka
wkładką, zamknijcie oczy i...<br> Lubię dreszcz ryzyka. Zsiadłem z konia, i brzęcząc ostrogami zbliżyłem się do progu tej nędznej budy, dla której i tak nie było żadnej alternatywy w promieniu kilkudziesięciu mil. Zresztą, kto by tu, na zdradliwym Llano Estacado, chciał robić jakikolwiek interes - chyba tylko taki &lt;foreign&gt;desperado&lt;/&gt;, jak ja. Sfatygowane &lt;foreign&gt;sombrrero&lt;/&gt; (parę kulek z Colta 44 już o niego zahaczyło) dobrze zasłaniało mą twarz, na widok której wszystkie areszty szeryfów od Rio Bravo po Rio Pecos chętnie otwarłyby swe podwoje. Nie przejmowałem się tym i dobywszy spod &lt;orig&gt;poncha&lt;/&gt; bukłak &lt;orig&gt;tequili&lt;/&gt;, pociągnąłem słuszny łyk, a poprawiwszy go drugim, wszedłem do środka
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego