Typ tekstu: Książka
Autor: Leśmian Bolesław
Tytuł: Poezje
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1920
te same cienie
Lip na murawie i żółtych motyli
Nagłe w powietrzu skrzydeł rozdwojenie
I nagły w trawę zlot, gdy do badyli
Nóg się czepliwych przytwierdzają schwytem -
I przykucnięte nad stawu błękitem
Kaczki, co naszą zaoczywszy trzodę,
Niezgrabnie, piersią zsuwały się w wodę -
I tłumy wróbli, co z głuchym łoskotem
Sfruwały z płotu, aby tuż pod płotem
W długi się szereg rozsypać na trawie.
I widywałem wszystko i nic prawie,
Na niewidziane znając drogę całą,
Bo odbywałem ją zarówno w sobie,
Jak poza sobą. Dziś wierzę, iż w grobie,
Gdy z mymi snami sam na sam zostanę,
znów ją odbędę, znów
te same cienie<br>Lip na murawie i żółtych motyli<br>Nagłe w powietrzu skrzydeł rozdwojenie<br>I nagły w trawę zlot, gdy do badyli<br>Nóg się czepliwych przytwierdzają schwytem -<br>I przykucnięte nad stawu błękitem<br>Kaczki, co naszą zaoczywszy trzodę,<br>Niezgrabnie, piersią zsuwały się w wodę -<br>I tłumy wróbli, co z głuchym łoskotem<br>Sfruwały z płotu, aby tuż pod płotem<br>W długi się szereg rozsypać na trawie.<br>I widywałem wszystko i nic prawie,<br>Na niewidziane znając drogę całą,<br>Bo odbywałem ją zarówno w sobie,<br>Jak poza sobą. Dziś wierzę, iż w grobie,<br>Gdy z mymi snami sam na sam zostanę,<br>znów ją odbędę, znów
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego