Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Tygodnik Powszechny
Nr: 43
Miejsce wydania: Kraków
Rok wydania: 1993
Rok powstania: 1994
w nocy przyszedł oficer, wali w dach i mówi:
towarzyszu, samolot już czeka na lotnisku.
Szlachcic pożegnał się i wrócił tym ekstraordynaryjnym samolotem, zapewne do Warszawy.
Za 2, 3 tygodnie dostaję przesyłkę, okazuje się, że Szlachcic był w Paryżu, kupił wydaną tam moją książkę i sekretarz sekretarza mi ją przysłał. Siurpryza taka.
Za tą wizytą ciągnął się potem łańcuch plotek, jak ogon za kometą.
Najbardziej odpowiadała mi wersja, wedle której Szlachcic szykował się do objęcia władzy i chciał mieć swoich intelektualistów, ale to czysta supozycja.
Rozmowa była w najwyższym stopniu apolityczna.
Oczywiście nie notowałem jego bon motów, zapamiętałem tylko jedno.
Jak
w nocy przyszedł oficer, wali w dach i mówi:<br>towarzyszu, samolot już czeka na lotnisku.<br>Szlachcic pożegnał się i wrócił tym ekstraordynaryjnym samolotem, zapewne do Warszawy.<br>Za 2, 3 tygodnie dostaję przesyłkę, okazuje się, że Szlachcic był w Paryżu, kupił wydaną tam moją książkę i sekretarz sekretarza mi ją przysłał. Siurpryza taka.<br>Za tą wizytą ciągnął się potem łańcuch plotek, jak ogon za kometą.<br>Najbardziej odpowiadała mi wersja, wedle której Szlachcic szykował się do objęcia władzy i chciał mieć swoich intelektualistów, ale to czysta supozycja.<br>Rozmowa była w najwyższym stopniu apolityczna.<br>Oczywiście nie notowałem jego bon &lt;orig&gt;motów&lt;/&gt;, zapamiętałem tylko jedno.<br>Jak
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego