Typ tekstu: Książka
Autor: Krzysztoń Jerzy
Tytuł: Obłęd
Rok: 1983
co
go trapi.

Przysiadł koło mnie i westchnął głęboko, gdy ja rozcierałem
bolący nadgarstek swojej zmęczonej ręki.
Ponad sto dwadzieścia krzeseł to niemało, nigdy nie mogłem się
ich doliczyć.
Jarząbek miał narzeczoną i wkrótce, lada dzień, wychodził na
kilkudniową przepustkę.
Dziewczyna na niego czekała i musiał jechać do niej, na Śląsk.
Zresztą nie miał nikogo, do kogo chciałby pojechać tak bardzo, jak właśnie
do niej.
To znaczy miał rodziców, ale rodzice zawsze mogą poczekać.
A dziewczyna nie.
I właśnie w tym cała bieda.
Jarząbek krótkim słowem wyznał, że ma fatalne kłopoty z
męskością, odkąd tu się znalazł.
Właściwie takie, że w
co<br>go trapi.<br> &lt;page nr=202&gt;<br> Przysiadł koło mnie i westchnął głęboko, gdy ja rozcierałem<br>bolący nadgarstek swojej zmęczonej ręki.<br> Ponad sto dwadzieścia krzeseł to niemało, nigdy nie mogłem się<br>ich doliczyć.<br> Jarząbek miał narzeczoną i wkrótce, lada dzień, wychodził na<br>kilkudniową przepustkę.<br> Dziewczyna na niego czekała i musiał jechać do niej, na Śląsk.<br> Zresztą nie miał nikogo, do kogo chciałby pojechać tak bardzo, jak właśnie <br>do niej.<br> To znaczy miał rodziców, ale rodzice zawsze mogą poczekać.<br> A dziewczyna nie.<br> I właśnie w tym cała bieda.<br> Jarząbek krótkim słowem wyznał, że ma fatalne kłopoty z<br>męskością, odkąd tu się znalazł.<br> Właściwie takie, że w
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego