Typ tekstu: Książka
Autor: Borowa Maria
Tytuł: Dominika znaczy niedziela
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1988
swój - już
swój, ukradziony przed Grubą - ale harcerską
finkę Siwego.
Tylko to. Aż tyle.
Podniósł ją, powiódł palcem po ostrzu raz i drugi,
pokroił powierzchnię piasku w zawiłe rowki.
- I starczy - mruknął wstając. Roztarł
lewe ramię, spojrzał na słońce. Dochodziła druga.
W Domu było po obiedzie; ciekawe, co zrobi-zrobiła Śliczna,
zmieniająca na dyżurze Królową. Zamelduje zaraz, czy
trochę poczeka. Że Królowa nie zauważyła wolnego
miejsca przy ostatnim stole, tego był pewien. "Ciekawe,
co Śliczna..." Zwariował, słońce przepaliło
mu głowę. I co może go to jeszcze obchodzić?
Obchodziło.

... - Adam - powtórzył Siwy uparcie nie akceptowany
przez adresata zwrot. - Adam, nie będę cię
swój - już <br>swój, ukradziony przed Grubą - ale harcerską <br>finkę Siwego.<br>Tylko to. Aż tyle.<br>Podniósł ją, powiódł palcem po ostrzu raz i drugi, <br>pokroił powierzchnię piasku w zawiłe rowki.<br>- I starczy - mruknął wstając. Roztarł <br>lewe ramię, spojrzał na słońce. Dochodziła druga. <br>W Domu było po obiedzie; ciekawe, co zrobi-zrobiła Śliczna, <br>zmieniająca na dyżurze Królową. Zamelduje zaraz, czy <br>trochę poczeka. Że Królowa nie zauważyła wolnego <br>miejsca przy ostatnim stole, tego był pewien. "Ciekawe, <br>co Śliczna..." Zwariował, słońce przepaliło <br>mu głowę. I co może go to jeszcze obchodzić?<br>Obchodziło.<br><br>... - Adam - powtórzył Siwy uparcie nie akceptowany <br>przez adresata zwrot. - Adam, nie będę cię
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego