młot, o mało co nie wyskoczy. Zygmunt nie ogląda się, a nad nim wielki cień kobiecej ręki kołuje jak sęp, jest coraz niżej, zbliża się nieuchronnie i ostatecznie. Zygmunt nie daje za wygraną, ucieka, lecz biegnie już w cieniu pięciu palców, które powoli zmieniają się w przygotowane do chwytu pazury. Spiżowa ręka prawie ociera się o głowę Zygmunta. Biegnie schylony.<br>- Zostaw mnie! Zostaw w spokoju, kobieto! - zawodzi.<br>Nie da rady. Spiżowy babol nie odpuszcza. Zygmunt pada na czworaki, przebiera nogami. Też marne szanse. Za wolno, za wolno! Czołga się, drapie rękoma piach, chce się w piachu zakopać. A ręka babola bawi