Typ tekstu: Książka
Autor: Bocheński Jacek
Tytuł: Tabu
Rok: 1965
wyjął bukłak na wodę, schodzi z tym bukłakiem. Starałam się, by nic nie poznał po mnie, a już mi śnieg i cień zrobiły lepiej. Wzięłam bukłak, napełniłam go taką zlodowaciałą, brudną i zbryloną kaszą śnieżną.
- Będziemy mieli na drogę - powiadam. Diego też się tymczasem orzeźwił, nassał lodu i umył twarz. Spoglądam ku siodełku. Jasno tam. Ani jednej chmurki. - Diego - pytam - co jest za tym siodełkiem? Czy od razu zaczyna się królestwo Francji? - Nie wiem - westchnął. - Nie wiadomo, co się pokaże po tamtej stronie. - I zaczął o tym, że nie będzie muzyki sfer; że może być gorzki piołun, że Bóg zatruł jabłko
wyjął bukłak na wodę, schodzi z tym bukłakiem. Starałam się, by nic nie poznał po mnie, a już mi śnieg i cień zrobiły lepiej. Wzięłam bukłak, napełniłam go taką zlodowaciałą, brudną i zbryloną kaszą śnieżną.<br>- Będziemy mieli na drogę - powiadam. Diego też się tymczasem orzeźwił, nassał lodu i umył twarz. Spoglądam ku siodełku. Jasno tam. Ani jednej chmurki. - Diego - pytam - co jest za tym siodełkiem? Czy od razu zaczyna się królestwo Francji? - Nie wiem - westchnął. - Nie wiadomo, co się pokaże po tamtej stronie. - I zaczął o tym, że nie będzie muzyki sfer; że może być gorzki piołun, że Bóg zatruł jabłko
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego