Typ tekstu: Książka
Autor: Mariusz Sieniewicz
Tytuł: Czwarte niebo
Rok: 2003
się do lotu. Zygmunt poczuł na twarzy silny podmuch; wiatr, szarpnąwszy wierzchołkami drzew, rozdarł prążkowaną fakturę nieba. Natychmiast przez niebieską dziurę rozlało się po dolince słońce. Zielony nurt rzeki rozczesywał wodorosty niczym skołtunione włosy topielców. Spieniony bąbel wyskoczył z wody i pękł.
- Trzeba wracać. Za parę minut powinienem być na Starym Mieście - wyjaśnił Rubin.
- Spoko, spadamy - odpowiedział sucho jakoś, bezbarwnie Zygmunt.
Zamknięci w kokonach własnych myśli, wspięli się po plecach skarpy. Przy garażach rzucili sobie ciche "nara" i rozeszli się w przeciwne strony.
Przechodząc obok domu przy "Belzekomie", Zygmunt usłyszał syczenie. Przystanął... Dochodziło z otwartych drzwi klatki. Wszedł ostrożnie do środka. Pod
się do lotu. Zygmunt poczuł na twarzy silny podmuch; wiatr, szarpnąwszy wierzchołkami drzew, rozdarł prążkowaną fakturę nieba. Natychmiast przez niebieską dziurę rozlało się po dolince słońce. Zielony nurt rzeki rozczesywał wodorosty niczym skołtunione włosy topielców. Spieniony bąbel wyskoczył z wody i pękł.<br>- Trzeba wracać. Za parę minut powinienem być na Starym Mieście - wyjaśnił Rubin.<br>- Spoko, spadamy - odpowiedział sucho jakoś, bezbarwnie Zygmunt.<br>Zamknięci w kokonach własnych myśli, wspięli się po plecach skarpy. Przy garażach rzucili sobie ciche "nara" i rozeszli się w przeciwne strony.<br>Przechodząc obok domu przy "Belzekomie", Zygmunt usłyszał syczenie. Przystanął... Dochodziło z otwartych drzwi klatki. Wszedł ostrożnie do środka. Pod
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego