która siebie i jego przeżyła,<br>Powrócić postanowił rycerz Szaławiła,<br> Cwałował brzegiem nocy<br> W samotnej bezpomocy,<br> Aż dudnił pod nim świat,<br> Jak za pradawnych lat.<br><br>A za nim gnał z daleka, a chwilami z bliska<br> Twardy sen zamczyska,<br>Jak cień - nieunikniona, i jak zemsta - wroga<br> Biegła za nim trwoga,<br>Aż rycerz Szaławiła zląkł się nocnej głuszy,<br>On - serca niezłomnego i hartownej duszy<br> Obejrzał się za siebie,<br> Lecz była noc na niebie,<br> Więc spojrzał przed się w mrok,<br> Słysząc niewieści krok.<br><br>Wyszła skądciś znienacka, stanęła jak wryta,<br> Szaławiłę wita;<br>Włos jej tańczył na wietrze, jak gwiazd zawierucha,<br> Która w noc wybucha;<br>Miała szmat