Do taktu pieśni w blaszankę dzwoniłem, <br>Ja, co nie jestem, ja, co tylko byłem, <br>Gdzie nasza droga skręciła za druty. <br><br> 695<br>Ślad mój, pamiętnik wmurowany w cegły. <br>Może go znajdą w jakiś dzień odległy, <br>Dzień przebaczenia, albo dzień pokuty. <br><br>Ziemia zagłady, ziemia nienawiści, <br>Żadne jej słowo nigdy nie oczyści, <br> 700<br>Taki się na niej nie zrodzi poeta. <br>A gdyby nawet jeden był wezwany, <br>Z nami szedł razem do ostatniej bramy, <br>Bo mógł być tylko między dziećmi z getta. <br><br>Niezdarna mowa słowiańskich rolników <br> 705<br>Długo szeleszcząc rymem pracowała, <br>Ażeby wydać śpiew anonimowy <br>Dotychczas w drżącym powietrzu słyszalny <br>I tam, gdzie palmom syczą białe