Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Ozon
Nr: 4
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 2005
pewnie znów nie ruszy nawet palcem. - Prywatnie od początku jestem przeciw, ale oficjalnie nic nie mogę zrobić - rozkłada bezradnie ręce wójt Dżyga. - Jeśli okaże się, że działalność pana von Hagensa nie jest zabroniona prawem, to mogę tylko liczyć na to, że profesor nie zrobi nic wbrew woli mieszkańców.
Marek i Tomek nie kryją, że jeśli pójdą na zebranie, zagłosują za Niemcem. Jeśli - bo jeszcze się wahają. Wiedzą, że po wszystkim ksiądz się wścieknie, a starsi żyć im nie dadzą i długo będą wytykać palcami.
Paweł Bryczkowski, mechanik samochodowy, ma już swoje lata i starszych się nie boi. Dlatego cokolwiek Niemiec postanowi
pewnie znów nie ruszy nawet palcem. - Prywatnie od początku jestem przeciw, ale oficjalnie nic nie mogę zrobić - rozkłada bezradnie ręce wójt Dżyga. - Jeśli okaże się, że działalność pana von Hagensa nie jest zabroniona prawem, to mogę tylko liczyć na to, że profesor nie zrobi nic wbrew woli mieszkańców. <br>Marek i Tomek nie kryją, że jeśli pójdą na zebranie, zagłosują za Niemcem. Jeśli - bo jeszcze się wahają. Wiedzą, że po wszystkim ksiądz się wścieknie, a starsi żyć im nie dadzą i długo będą wytykać palcami. <br>Paweł Bryczkowski, mechanik samochodowy, ma już swoje lata i starszych się nie boi. Dlatego cokolwiek Niemiec postanowi
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego