Myślałam, że jest skazany na chałupniczą produkcję. A tu proszę...<br>- To granat? - Baśka nie sprawiała wrażenia przejętej. Okryła którymś ze swetrów twarz zmarłego i siedziała z podkulonymi nogami, trąc w roztargnieniu zmarznięte łydki. Podobnie jak Kiernacki, miała przemoczone buty, skarpetki i nogawki.<br>- Miny przeciwpiechotne. Takie skaczące - wyjaśniła Iza, odstawiając cylinderek.<br>- Trochę ciszej - powiedział szeptem Kiernacki. Wszyscy zerknęli do góry. - Nie dusimy się, czyli musi być kanał wentylacyjny. Lepiej nie hałasować. Facet może być uparty.<br>- Myślisz, że może się tu kręcić? - Iza obróciła głowę, zajrzała do studzienki-korytarza, łączącego pomieszczenie z włazem. Rolę włazu pełniła przepołowiona plastikowa beczka, do której, jak do