Typ tekstu: Książka
Autor: Buczkowski Leopold
Tytuł: Czarny potok
Rok wydania: 1986
Rok powstania: 1957
jestem ranny.
Pod nagrobkiem siedział człowiek z pochyloną głową, zamiast oka miał krwawą plamę.
Na ustach siedziały wiankiem muchy.
- Chodźmy stąd. - To jest złodziej, dzieci.
- Ale, ale... - Czego tam biegniecie?
- Co tam widzisz? - C złowiek jakiś idzie.
- Gdzie ty jego widzisz? - dzieci wyciągnęły szyje, patrzyły na bramę. - O! Widać go. Troszeczkę widać. - Pokaż palcem.
Tam gdzie dzieci patrzyły, nie było nikogo.
- Idzie aleją? - spytała Kalma. - Nie, między grobami.
Tutaj idzie - powiedział Bernaszewski.
Dzieci ucichły, ktoś strzelił za domkiem grabarza.
- A może to jest Wąskopy ski? Wszystkie dzieci pochyliły się, patrzyły w aleję, a Kalma powiedziała: - Nie, to nie jest Wąskopyski, bo
jestem ranny.<br>Pod nagrobkiem siedział człowiek z pochyloną głową, zamiast oka miał krwawą plamę.<br>Na ustach siedziały wiankiem muchy.<br>- Chodźmy stąd. - To jest złodziej, dzieci.<br>- Ale, ale... - Czego tam biegniecie?<br>- Co tam widzisz? - C złowiek jakiś idzie.<br>- Gdzie ty jego widzisz? - dzieci wyciągnęły szyje, patrzyły na bramę. - O! Widać go. Troszeczkę widać. - Pokaż palcem.<br>Tam gdzie dzieci patrzyły, nie było nikogo.<br>- Idzie aleją? - spytała Kalma. - Nie, między grobami.<br>Tutaj idzie - powiedział Bernaszewski.<br>Dzieci ucichły, ktoś strzelił za domkiem grabarza.<br>- A może to jest Wąskopy ski? Wszystkie dzieci pochyliły się, patrzyły w aleję, a Kalma powiedziała: - Nie, to nie jest Wąskopyski, bo
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego