zastanowieniem Pinokio.<br>- Człowieku, lustro frajer, my to my, ale co powiedzą <br>ludzie? Śliczna, bracie, chłopaki, co?<br>- Ich interes? - żachnął się Pinokio.<br>- Człowieku, weź, mówię, lusterko. Trzy <br>dni izolatki jak amen w pacierzu. I proś Boga, żeby tylko <br>tyle.<br>- Może nie zauważą? - próbował wątło <br>okularnik, ale machnął ręką; sprawa była beznadziejna.<br>Trzepali się ostrożnie, trochę zmieszani; czyścili. <br>Woda w wiadrze była brudna, znaleźli w kącie kran, <br>nachlapali wkoło, umyli się jako tako. Chustki nie miał <br>żaden, Pinokio urwał kawał dołu od koszuli, przyłożył <br>Adamowi do oka.<br>- Nie pomogło, cholera - patrzył zatroskany.<br> - No i w porządku. Może na wojnie <br>byłem? - zbagatelizował Adam.<br>Wyszli