do piekarni już pijane. Kiedyś jedna zbiła szklankę ze złości, bo aresztowano jej brata. Bez przerwy napraszały się, żebym im kupował słodycze. Namawiały mnie, żebym się przed nimi onanizował.<br>Stefana B. policja zabrała z domu. Wiedział, po co wiozą go na komendę, bo powiedziała mu o tym jedna z dziewczynek. Twierdzi, że podpisując swoje zeznania, w których przyznaje się do winy, nie wiedział, co podpisuje. Teraz w aktach sprawy jest jeszcze kartka z przeprosinami od nastolatek. Przepraszają, że kłamały o tym, co wyrabia piekarz.<br>W sądzie uważają, że czyny, jakich dopuszczał się Stefan B. w obecności dziewczynek, przypominają tandetny podryw. Jeden