co pan pisze. Bardzo jestem ciekaw.<br>Jassmont się zarumienił. - Niech pan da spokój, panie inżynierze, to minęło, teraz myśleć o literaturze nie sposób, a co dopiero pisać.<br>- W tym, co pan mówi, paradoksalnie pobrzmiewa optymizm, mówi pan jak rasowy pisarz, wkrótce dojdzie pan do przekonania, że szaleństwo przeminie, sztuka zostanie. Tylko że ja tego już nie doczekam - przerwał Ossowiecki, bo kelnerka z kokieterią rozstawiała filiżanki, cukierniczkę, łyżeczki, kieliszki, spodeczki. - Lusiu, czy nikt o mnie nie pytał?<br>- Dzisiaj jeszcze nie.<br>- Niedługo mamy godzinę policyjną - zauważył Jassmont.<br>- Ja tę cukierenkę traktuję z konieczności jak skrzynkę kontaktową - objaśnił Ossowiecki, mieszając kawę. Na moment zostali jedynymi