Typ tekstu: Książka
Autor: Kołodziejczak Tomasz
Tytuł: Krew i kamień
Rok: 2003
się sprawami ludzi, potrafiły odróżnić ich twarze, szarże i godności, może dostrzegłyby oddział bana. Władca Leśnych Gór i jego skąpa, licząca kilkunastu przybocznych świta przedzierali się przez środkową część podgrodzia - tam, gdzie najgęściej stawiano domy, gdzie płonął wielki ogień i kłębiła się cała masa wojska. Oddziałek ten starannie unikał walki. Umykał na widok większych grup, sam nie zaczepiał mniejszych. I choć często przez to trzeba było nadrabiać drogi, omijać nie tylko pojedyncze domy, ale i całe ulice, to kierunek marszu nie zmieniał się. Ban i jego ludzie parli do Gorczem.
Być może instynkt podpowiedziałby ptakowi, gdzie skierować wzrok, by ujrzeć coś
się sprawami ludzi, potrafiły odróżnić ich twarze, szarże i godności, może dostrzegłyby oddział &lt;orig&gt;bana&lt;/&gt;. Władca Leśnych Gór i jego skąpa, licząca kilkunastu przybocznych świta przedzierali się przez środkową część podgrodzia - tam, gdzie najgęściej stawiano domy, gdzie płonął wielki ogień i kłębiła się cała masa wojska. Oddziałek ten starannie unikał walki. Umykał na widok większych grup, sam nie zaczepiał mniejszych. I choć często przez to trzeba było nadrabiać drogi, omijać nie tylko pojedyncze domy, ale i całe ulice, to kierunek marszu nie zmieniał się. &lt;orig&gt;Ban&lt;/&gt; i jego ludzie parli do Gorczem.<br>Być może instynkt podpowiedziałby ptakowi, gdzie skierować wzrok, by ujrzeć coś
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego