których z rozkoszą spławiano z innych instytucji. Posuwała się nawet do tego, że oceniała całą naszą działalność jako niepotrzebną, a nawet szkodliwą. W ogóle niektóre opinie mojej żony bardzo mnie dziwiły i niepokoiły jako politycznie dwuznaczne. Ale Krzyż Zasługi stanowił obiektywną wartość i liczyłem, że wpłynie na polepszenie naszych stosunków.<br>Uroczystą dekorację wyznaczono na którąś sobotę; później miała się odbyć zabawa zetempowska. Oprócz mnie Krzyż otrzymywał nasz strażnik, Mioduszewski, siedemdziesięcioletni staruszek, trochę niespełna rozumu, bo na każdej naradzie wstawał i pytał, dlaczego nie nadchodzi ten obiecany dobrobyt, tylko ceny ciągle rosną. Wiadomo było, że należy mu się coś na starość, żeby