podpisów nie było łatwym zadaniem, dlatego Helena nie mogła powierzyć go mężowi, ale nawet jej sprawiło kłopot. Ludzie nie chcieli się podpisywać pod niczym, choćby ich podpis mógł zlikwidować rozłażące się po całym domu karaluchy. W końcu jednak sobie tylko znanymi sposobami zebrała kilka podpisów, z którymi Czesław poszedł do Urzędu. Helena wyposażyła go w wedlowskie czekoladki i paczkę kawy select, aby rzecz cała mogła przybrać pożądany obrót. Niestety, choć panienki wykazywały się dobrymi chęciami, robiły, co mogły i obiecywały więcej, sprawa ciągnęła się i ciągnęła, stanowiąc temat codziennych rozmów.<br>- Byłeś w Urzędzie? - pytała Helena, i nie czekając na odpowiedź, mówiła