Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Cosmopolitan
Nr: 11.98
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 1998
się być gościnną panią domu i zaprosiła na kolację moich kolegów z pracy. Poza tym, że indyk był twardy jak podeszwa, a mizeria słona jak Wieliczka, to, jak zauważył jeden z moich kolegów, Julka sama zjadła calusieńki deser. Nie wiedziałem, gdzie podziać wzrok... No i było też dojrzewanie. Jej, oczywiście. Ustawiczne trajkotanie nagle ustało, a rozmowy o "Pannie Nikt" zostały zastąpione przez dyskusje o polityce. Wkrótce została kobietą interesów. Zaczęła mówić o poczuciu własnej wartości i potrzebie swobody w związku mężczyzny i kobiety. Zauważyła, że ciągle pociągają ją mężczyźni. Raz nawet zadzwoniła do mnie do biura z pytaniem, czy byłbym bardzo
się być gościnną panią domu i zaprosiła na kolację moich kolegów z pracy. Poza tym, że indyk był twardy jak podeszwa, a mizeria słona jak Wieliczka, to, jak zauważył jeden z moich kolegów, Julka sama zjadła calusieńki deser. Nie wiedziałem, gdzie podziać wzrok... No i było też dojrzewanie. Jej, oczywiście. Ustawiczne trajkotanie nagle ustało, a rozmowy o "Pannie Nikt" zostały zastąpione przez dyskusje o polityce. Wkrótce została kobietą interesów. Zaczęła mówić o poczuciu własnej wartości i potrzebie swobody w związku mężczyzny i kobiety. Zauważyła, że ciągle pociągają ją mężczyźni. Raz nawet zadzwoniła do mnie do biura z pytaniem, czy byłbym bardzo
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego