zdzielił jednego lagą, biorąc go za kamień nagrobny.<br>- Ohohoho! - krzyknął. - Wybaczcie, ludzie! Nie zauważyłem was. Dobry dzień! Powitać!<br>Dziesiątka chłopów wymruczała nieskładnym chórem odpowiedź na pozdrowienie, ponuro przypatrując się kompanii. W rękach wieśniacy ściskali łopaty, oskardy i sążniowej długości zaostrzone kołki.<br>- Witajcie - powtórzył krasnolud. - Zgaduję, żeście z obozu nad Chotlą. Utrafiłem? <br>Zamiast odpowiedzieć, jeden z chłopów wskazał reszcie konia Milvy.- Kary - powiedział. - Widzicie? <br>- Kary - powtórzył drugi i oblizał wargi. - Iście, kary. W sam raz będzie. <br>- Hę? - Zoltan zauważył spojrzenia i gesty. - No, kary. I co z tego? Przecie to koń, nie żyrafa, dziwować się nie ma czemu. Co tu porabiacie, kumotrzy