jego ostrożne kroki. Był sam. Na niebie, gdzieś od wschodu, znaczyła się blada obietnica dnia. Stąd, z wysoka, ujrzał teraz cień strażniczej wieżyczki. Był sam...<br>- Rozdawaj - wuj kończył triumfujący zapis.<br>"Czy nie było za daleko?" - Olo przypomniał sobie szczegóły zdjęć, robionych już w pełnym świetle dnia. "Wyrzutnia. Dziwna. Jak z Verne'a. Neue Waffe" - zagrało mu w uszach.<br><page nr=71> - Pas - odezwał się prędko.<br>Wtedy, po pierwszym zdjęciu, jął się zbliżać patrol. Kępa trzech sosen, w której był ukryty, stała o dwadzieścia metrów od kolczastych drutów wysokiego ogrodzenia. Wzdłuż niego szło teraz dwóch esesowców z ogromnym wilczurem na smyczy. "Rety!"- pomyślał naiwnie, czekając, że