stanie schroniska - opowiada wójt. - Zadzwoniła z krzykiem, że wara gminie od niej i jej zwierząt, a mnie nazwała brudną, czerwoną świnią.<br><br>- Nie poszło o sprawozdawczość, ale o pieniądze - sprzeciwia się garderobiana Ela. - Dopóki miała, pożyczała wójtowi, a ten potem nie chciał oddać.<br><br>Nie dostała także obiecanego budynku po dawnym kinie Violetta. Wójt twierdzi, że nigdy nie przyszła po klucze. Ela wspomina, że któregoś dnia dostały pismo, żeby zgłosić się do gminy w tej sprawie. - Poszłyśmy we dwie, a na miejscu okazało się, że chodzi o spotkanie z przyjezdną dziennikarką. Gdy poprosiłam o klucze, wójt powiedział, że nie można, bo tam będzie