Typ tekstu: Książka
Autor: Breza Tadeusz
Tytuł: Urząd
Rok wydania: 1984
Rok powstania: 1960
Polka, mój zięć Polak, to prawda. Nie możemy sobie jednak dlatego zwalać na głowę całego tego nieszczęsnego świata. Niestety!
Odprowadził mnie do furtki na ulicę.
- Zapłać im za parę dni naprzód. Powiedzmy za trzy. I wróć tu na piątą. Zainstaluję cię. List wziąłeś?
- Wziąłem.
- No, to teraz spiesz do Roty.
W pół godziny potem, nie pukając już, świadom, że hebanowe drzwi Roty w Pałacu Kancelarii są otwarte, nacisnąłem piękną, mosiężną, cyzelowaną klamkę. Ten sam woźny. Tak samo w skupieniu wkładający do wielkich kopert niebieskie zeszyty jakichś wydawnictw. Podniósł na mnie oczy, przyjrzał się, zaraz poznał.
- Monsignore już wyszedł - oświadczył i powrócił
Polka, mój zięć Polak, to prawda. Nie możemy sobie jednak dlatego zwalać na głowę całego tego nieszczęsnego świata. Niestety!<br>Odprowadził mnie do furtki na ulicę.<br>- Zapłać im za parę dni naprzód. Powiedzmy za trzy. I wróć tu na piątą. Zainstaluję cię. List wziąłeś?<br>- Wziąłem.<br>- No, to teraz spiesz do Roty.<br>W pół godziny potem, nie pukając już, świadom, że hebanowe drzwi Roty w Pałacu Kancelarii są otwarte, nacisnąłem piękną, mosiężną, cyzelowaną klamkę. Ten sam woźny. Tak samo w skupieniu wkładający do wielkich kopert niebieskie zeszyty jakichś wydawnictw. Podniósł na mnie oczy, przyjrzał się, zaraz poznał.<br>- Monsignore już wyszedł - oświadczył i powrócił
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego