WE FRYZURĘ PANI NAUCZYCIELKI, WIĘC PANI NAUCZYCIELKA MÓWI, TEŻ CHYBA ZALOTNIE, PANIE KAPITANIE, NIECH PAN COŚ ZROBI Z TYM PIJAKIEM, BO BĘDĘ MUSIAŁA IŚĆ DRUGI RAZ DO FRYZJERA, A PAN KAPITAN NIC, SIEDZI, TYLKO ŁYSINA MU SIĘ ROBI CORAZ CZERWIEŃSZA. I TAK JECHALIŚMY JESZCZE JAKIŚ CZAS, W KOŃCU JUŻ MIAŁEM WYSIADAĆ, ALE KIEDY CHCIAŁEM WYCIĄGNĄĆ SWOJĄ TORBĘ Z TEGO BAGAŻNIKA NA GÓRZE, TO SIĘ O TĘ TORBĘ ZAHACZYŁA CZAPKA PANA KAPITANA, BO TEŻ TAM LEŻAŁA, I SPADŁA NA PODŁOGĘ, W TO BŁOTO. PAN KAPITAN, JAK TO ZOBACZYŁ, WSTAŁ I JUŻ MYŚLAŁEM, ŻE BĘDZIE CHCIAŁ SIĘ ZE MNĄ BIĆ, A ON, WYOBRAŹCIE