Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Detektyw
Nr: 4(152)
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 1999
właśnie watę w ustach jakiegoś trupa, jak usłyszał nagle coś w rodzaju westchnienia. Przerwał na moment swoją pracę, pilnie nasłuchując. Jednak wokół panowała niczym nie zmącona cisza. Przywidziało ci się coś, stary - powiedział sam do siebie, sięgając po następny kawałek waty. Kiedy zimna twarz nieboszczyka wyglądała już jak należy, pan Waldek przeszedł do dłoni.
- Trzeba ci paznokcie poobcinać, Romeczku - powiedział - jak będziesz wyglądał, kiedy rodzina trumnę każe otworzyć? Skompromitowałbyś nas obu. A do tego chyba nie możemy dopuścić, prawda? No więc poleż sobie teraz spokojnie, a ja tymczasem...
- Ooooj! - przerwało mu jakieś ciche, ale jednak wyraźne jęknięcie. Pan Waldemar wyprostował się
właśnie watę w ustach jakiegoś trupa, jak usłyszał nagle coś w rodzaju westchnienia. Przerwał na moment swoją pracę, pilnie nasłuchując. Jednak wokół panowała niczym nie zmącona cisza. Przywidziało ci się coś, stary - powiedział sam do siebie, sięgając po następny kawałek waty. Kiedy zimna twarz nieboszczyka wyglądała już jak należy, pan Waldek przeszedł do dłoni.<br>&lt;q&gt;- Trzeba ci paznokcie poobcinać, Romeczku&lt;/&gt; - powiedział &lt;q&gt;- jak będziesz wyglądał, kiedy rodzina trumnę każe otworzyć? Skompromitowałbyś nas obu. A do tego chyba nie możemy dopuścić, prawda? No więc poleż sobie teraz spokojnie, a ja tymczasem...&lt;/&gt;<br>&lt;q&gt; - Ooooj!&lt;/&gt; - przerwało mu jakieś ciche, ale jednak wyraźne jęknięcie. Pan Waldemar wyprostował się
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego